zygmunt_marek_piechocki BLOG
W piątek w filharmonii
Moja droga Julio, piszę do Ciebie w tę grudniową popołudniową, smętną i pochmurną niedzielę. Właśnie wróciłem ze spaceru. Jakieś 500 metrów od bloku, w którym mieszkam, jest niewielki staw. Na nim ptactwo wodne, a wokół ścieżka. Ładnie i spokojnie. Wymierzyłem kiedyś obwód jeziorka, jadąc rowerem z licznikiem – 700 metrów. Więc dzisiejsze moje maszerowanie to ze cztery kilometry. Bo właśnie cztery razy jeziorko obszedłem – no i plus dojście z domu i z powrotem. A piszę Ci, Miła, o tym substytucie moich jazd rowerkowych, wielokilometrowych, bo te na razie wstrzymane. Nie zawsze jazda rowerem na zdrowie wychodzi. Niestety.
I muszę się z tym pogodzić. Oby nie było gorzej!
Cieszę się, że „Preteksty” już u Ciebie. I miło wiedzieć, że nosisz je ze sobą w torebce i poczytujesz w dogodnych momentach, np. jadąc autobusem do pracy poza tym normalnym czytaniem w domu. Wiesz, mam już kilka maili z uwagami na temat tekstów z tego tomiku. Z radością przyjmuję te chwalące, a z szacunkiem, pokorą te, w których znajduję jakieś przygany, uwagi. Przydadzą się na przyszłość.
Mam nadzieję, że jest jakaś jeszcze mi pisana.
A ta najbliższa, tygodniowa? Wreszcie, za kilka dni, wyczekiwany piątek z koncertem symfonicznym w Gorzowskiej Filharmonii. Zapewne już czytałaś na jej stronie internetowej program:
ANDRZEJ PANUFNIK
Kołysanka
Koncert fortepianowy
ANTON BRUCKNER
VI Symfonia A-dur (WAB 106)
i że nawiedzi Miasteczko G., Filharmonię Lady Camilla Panufnik, wdowa po kompozytorze Andrzeju Panufniku, wielka propagatorka jego twórczości na całym świecie. Tak więc feta osobowa i muzyczna. Mnie, jak wiesz, cieszy bardziej ta muzyczna.
Kołysankę napisał Andrzej Panufnik w Londynie, w 1947 roku (to dla mnie ważny rok, wszak w tymże się urodziłem). Kompozycja jest napisana na 29 instrumentów smyczkowych i dwie harfy. Jestem ciekaw, jak Pani Monika Wolińska, dyrygentka, ustawi skład orkiestrowy, gdzie będą harfy - z reguły chroniące tyły lewej strony orkiestry.
Pomysł na „Kołysankę” przyszedł Andrzejowi Panufnikowi podczas nocnego spaceru.
Tak zapisał tamten czas: „Pewnej nocy zatrzymałem się na moście Waterloo, oparłem ręce o balustradę i długo wpatrywałem się w wody Tamizy. Kiedy podniosłem głowę, zobaczyłem ciemne chmury przepływające powoli przez jaśniejszy krąg księżyca. Fale rzeki i nocne niebo nad zamglonym miastem nasunęły mi pomysł utworu rozgrywającego się w trzech planach: pulsujący rytm harf, który oddawałby spokojny, ciągły nurt rzeki, grupa solowych instrumentów smyczkowych, niektóre grające w ćwiertonach, dla oddania widoku płynących chmur, a nad tym wszystkim niczym księżyc, który świeci także nad Polską, polska pieśń ludowa, oparta prawie w całości na skali pentatonicznej i grana kolejno przez solowe instrumenty smyczkowe: skrzypce, następnie altówkę, wreszcie wiolonczelę. Obraz, który miałem przed oczyma, chmury chwilami ukazujące, a chwilami zasłaniające pełny krąg księżyca, muzyka miałaby oddawać w ten sposób, że linia melodii co jakiś czas wynurzałaby się, to znów zatapiała”. I wiesz, właśnie tak odbieram ten utwór.
Interesowało mnie, co to takiego te „ćwierćtony”. Encyklopedycznie - ćwierćton - odległość między dwoma dźwiękami równa połowie półtonu, czyli 1/24 oktawy.
A jak pokazał nam na spotkaniu Klubu Melomana Pan Dawid Pajdzik, uzyskuje się go poprzez przesuwanie palca miedzy artykulacją dwóch dźwięków. W górę albo w dół. Ładne to jest. Nie wiem - można ten efekt nazwać takim miniglissandem?
A więc „Kołysanka”. Po niej Koncert fortepianowy – przy klawiaturze Pani Ewa Pobłocka. To właśnie Ona ostatnią wersję tej kompozycji (z 1982) Andrzeja Panufnika we wrześniu 1990 roku w Filharmonii Narodowej po raz pierwszy wykonała. I od czasu do czasu wykonuje ją na innych estradach filharmonicznych.
Mamy to szczęście, że również na naszej, gorzowskiej.
Ale można znaleźć w Internecie i inne wykonania. Z Lwowską Orkiestrą grał ten Koncert Radosław Sobczak. Pamiętasz Radka z Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego w Warszawie w 2000 roku? Był naszym faworytem. Jakże pięknie interpretował nokturny Fryderyka. No, ale szanowne jury nie doceniło. Za to ileż braw zebrał w tzw. salonach odrzuconych w różnych miejscach Warszawy. Później, wiem, wyjechał do Australii. Ale to już inna historia.
A melomani czekają na symfonię Antona Brucknera. Tego autora nie było jeszcze w Filharmonii Gorzowskiej z żadnym utworem, więc Jego „szósta” już budzi emocje. Około godziny pięknej Muzyki. Już same autorskie dopiski przy włoskich nazwach części Symfonii budzą zaciekawienie. Bo najpierw zamiast Maestoso – Majestoso (majestatycznie), Adagio – Seher feierlich (bardzo uroczyście), Scherzo – Schnel nich (nieszybkie), Trio – Langsam (powoli) i Finale – Bewegt, doch nicht zu schnel (z ruchu, ale nie za szybko). Więc będzie się słuchać i słuchać.
Symfonia powstała w 1891 roku. Jakoś nie miała na początku szczęścia do promocji. Najpierw w 1883, wykonano tylko jej drugą i trzecią część. Dopiero w 1899 – nieco przerabiając tekst – zagrano ją pod Gustawem Mahlerem. W dwa lata później – ale już z oryginalnej partytury mogli ją usłyszeć melomani w Stuttgarcie pod Karlem Pohlingiem.
Wiesz, słuchałem kilkakrotnie tej Symfonii w różnych wykonaniach, zagranej w różnych tempach – od niecałej godziny do godziny i kwadransa. Trochę - ale tylko trochę - zgadzam się z fragmentem recenzji Eduarda Hanslicka. Otóż pisał on, że Bruckner wciąga nas w swoją muzykę, narrację, by po chwili przerwać ją, by pokazać inną jej stronę. Zaczyna temat od nowa i od nowa, że odczuwamy dyskomfort przerywania, braku ciągłości. „Ma się wrażenie – napisał – że jedziemy przez miasto z niezliczonymi światłami, z których wszystkie zmieniają kolor na czerwony, kiedy do nich się zbliżyć”. Noo, ciekawe spostrzeżenie. Owszem – moim zdaniem – nic to nie ujmuje kompozycji. I akurat mi w ogóle nie przeszkadza. Wtapiałem się w tę Muzykę bez reszty.
I to tyle, Najmilsza, o przyszłym piątku. Dzisiaj, za godzinkę, jadę do filharmonii na koncert kameralny. Na klawesynie, w Sali Kameralnej zagra Pani Daria Kubik studentka Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach.
Może da się zapomnieć o tym, co na zewnątrz?
Pozdrowienie i dobre myśli posyłam z listem.
Marek, w niedzielę 7 grudnia 2014 roku
8 grudnia 2014 21:32, Marek Z. Piechocki
Dodaj komentarz:
Komentarze:
Czyżby Pan Marek osobiście w piątkowy wieczór spotkał się wreszczie z Julią, gdyż o dziwo nie było Go na gali operowej ?
Program ciekawy, pełen prawdziwych wzruszeń -operetki śladowe ilości za to dzięki Bogu arie z oper Pucciniego, Verdiego, fragmenty z Rycerskości Wieśniaczej Mascagniego. Ale co najważniejsze rewelacyjny sopran wschodzącej gwiazdy A. Ferfeckiej, o której zapewniam usłyszymy jeszcze w kontekście jakiś spektakularnych produkcji operowych na arenie międzynarodowej. Panie Marku "programowe" eliminowanie z kręgu swoich zainteresowań tego rodzaju muzyki budzi zdziwienie, bo przecież muzykę należy traktować całościowo tak jak uniwersum ludzkich uczuć.
Anonim_8351, 20.12.2014, 07:51, 213.158.218.198 ##
Śpiewano główną arię Don Kichota z "Człowieka z La Manchy"? Zawsze mnie wzrusza!
Anonim_1262, 20.12.2014, 10:27, 78.10.61.57 ##
Czy bez pana Marka koncert był gorszy? Czy jego nieobecność - z obojętnie jakiego powodu - pozwala Anonimowi 8351 na wtykanie swojego mentorstwa: "bo przecież muzykę należy traktować całościowo". Przedziwne, zaiste przedziwne. Anonim chyba nie umie żyć bez pouczania. Jakie to znane w tym miasteczku. Napisz człowieku, co było piękne, a jak masz problemy, to zaproś Pana Marka i pogadaj z nim w cztery oczy o tym, co Cię gnębi. Co to za wytykanie niby niestosownego zachowania. No poraża taka postawa. Po prostu poraża. Dowalić. W tym sens bywania na kulturalnych koncertach?
Anonim_5253, 20.12.2014, 10:37, 89.228.134.170 ##
Musicalu Leigha nie było.
Anonim_8351, 20.12.2014, 10:38, 213.158.218.198 ##
Jakie mentorstwo ? Wyraziłem tylko swoje zdanie o muzyce, którą traktuję naprawdę całościowo, jedynym kryterium jakie stosuję to to czy jest dobra czy zła również pod względem jej interpretacji i wykonania. Nikomu nie chciałem dowalić, małomiasteczkowe jest przypisywanie mi złych intencji, przecież wyraziłem tylko zdziwienie, czy to złe uczucie?
Chciałem tylko popolemizować, bo tak się składa, że o tym już rozmawiałem z Panem Markiem i znam jego zdanie. Może mi chciałeś dowalić anonimie 5253?
Anonim_8351, 20.12.2014, 10:50, 213.158.218.198 ##
Serwis www.egorzowska.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, które są wyłączną własnością ich autorów.
II etap prac
28 marca rozpocznie się II etap prac na skrzyżowaniu ulic: Słowiańskiej, Żwirowej, Roosevelta i Kosynierów Gdyńskich.
W czwartek (28 marca), na ...
<czytaj dalej>Wielki Tydzień
W Wielki Czwartek (28 marca) o godz. 10.00 w katedrze gorzowskiej bp Tadeusz Lityński będzie przewodniczył mszy św., podczas której ...
<czytaj dalej>Negocjacje rolników z rządem
Delegacja protestu rolników z S3 węzeł Myślibórz obejmującego trzy powiaty: gryfiński, myśliborski i pyrzycki brała udział wczoraj w negocjacjach pomiędzy ...
<czytaj dalej>Kalwaria Rokitniańska
W piątek 22 marca diecezjalne sanktuarium maryjne w Rokitnie zaprasza do udziału w nabożeństwie Kalwarii Rokitniańskiej urządzanym tradycyjnie w tygodniu ...
<czytaj dalej>