zygmunt_marek_piechocki BLOG
O niedzielnym i czwartkowym graniu w filharmonii,
czyli kolejny List do Julii
Bardzo Pani dziękuję za wiadomości od Julii i o Julii. Teraz jestem o Nią spokojniejszy. Mam nadzieję, że już w pierwszych dniach listopada wróci na swoje miejsce tam, gdzie Pani jest opiekunką, że moje do Niej pisanie będzie docierało jak dotąd. Cieszę się i dziękuję, że przechowuje Pani moją paczuszkę dla Julii. Sądzę, że zawartość sprawi Jej radość. Proszę mi napisać, czy po tych badaniach, na których Ona, zmieni się sposób Jej leczenia, czy przyspieszy powrót do świata, jaki nam jest dostępny na co dzień? Jeszcze raz dziękuję za przekazywanie mojej korespondencji i Pani zaangażowanie we wszystko, co Jej dotyczy. A dzisiaj taki do Julii liścik na osobnej już kartce pisał będę:
Wiesz, Julio, byłem dzisiaj – mimo że niedziela w Filharmonii Gorzowskiej. Na koncercie dla dzieci i ich rodziców. A grano zupełnie poważne utwory. Te, które przed tygodniem w czas normalnego koncertu: Uwerturę do „Snu nocy letniej” Feliksa Mendelssohna i dwie części IV Symfonii d-moll Roberta Schumanna.
Uważam, że to bardzo dobry pomysł. Po pierwsze dzieciaki przyzwyczajają się do słuchania muzyki klasycznej, budynku filharmonii – bycia na koncercie. Rodzice zaś mają okazję, bez proszenia się o zastępstwo czy opiekunkę dla swoich pociech, być na koncercie. Więc obustronne pozytywy! Przyznam, nie spodziewałem się, że tak spokojną ta młodziutka widownia będzie. Żadnych szaleństw, biegania, rozmów. No, może jakiś płacz dwulatków, ale tu rodzice bardzo ładnie się zachowali, wychodząc z dzieckiem z sali. Z dziecięcą widownią rozmawiał, prowadząc koncert, Pan Piotr Niewiedział. Świetny w tej roli. Komunikatywny. Łatwo nawiązał kontakt z dzieciakami i w przyswajalny sposób przekazał wiedzę o Muzyce, instrumentach, orkiestrze. Na wielkim ekranie wyświetlano dodatkowo informacje, zdjęcia kompozytorów. Bardzo podobał mi się pomysł przedstawienia, pokazania skrzypiec. Ich budowy, sposobu wydobycia dźwięku. W roli prezenterki (na filmie) wystąpiła skrzypaczka Pani Malwina Kotz. Podziwiałem Jej wdzięk, umiejętności aktorskie, dydaktyczne, piękną polszczyznę.
Tak więc świetnie spędzony południowy czas.
Popołudnie, Miła, jak zawsze kiedy pogoda – w lesie, u siebie! Cisza, spokój, którego
tak mi brakuje ostatnio. W lasach, oczywiście – grzybiarze, spacerowicze. Ale także tacy:
Sytuacja 29
(leśna)
Na leśnym dukcie kilka kilometrów od szosy piękna i srebrna toyota avensis. Drzwi i pokrywa bagażnika otwarte. I kiedy przejeżdżałem obok tym swoim czerwonym rowerem na oponach 26x2,125 zauważam parę bardzo już starszych siedzących na rozkładanych
Fotelikach ludzi. Nie odpowiedzieli na moje pozdrowienie. Drzemali obok tej cud toyoty, a ponad – zapach z sosen i śpiew ptaków. Spadające cichutko liście.
Wróciłem bardzo późno. Było już ciemno. Dobrze, że mam zamontowane lampki na rowerze!
A następny koncert w mojej filharmonii już w najbliższy czwartek. Zagraną zostanie Muzyka dwóch kompozytorów: Witolda Lutosławskiego i Tadeusza Bairda. Sądzę Miła, że wielu na dźwięk tych nazwisk dostaje gęsiej skórki i od razu mówi: „nie, nie ja tego słuchać nie będę”. Nic bardziej mylnego, jeśli chodzi o czwartkowy wieczór. Nie będzie nic atonalnego, aleatorycznego, żadnych pisków, chrobotów, grania na skrzypcach za mostkiem czy jak mówi mój znajomy „jeżdżenia grabiami po strunach fortepianu”.
Więc tak: najpierw Tadeusza Bairda Koncert fortepianowy – dzieło z 1949 roku. Utwór utrzymany w konwencji neoklasycyzmu ze sporą dozą szacunku dla tradycji muzycznej, nawiązywaniem do stylistyki romantyzmu, baroku i renesansu. Może dlatego nazywano kompozytora „ostatnim polskim romantykiem” a tworzoną przez niego Muzykę jako „przenikniętą silnym pierwiastkiem lirycznym”. Najlepszym utworem wczesnego okresu twórczości Tadeusza Bairda jest – również zostanie w czwartek zagraną – Colas Breugnon Suita w dawnym stylu. Mój Boże, któż nie zna Colasa z pięknej opowieści o nim napisanej przez Romaina Rollanda. To moja ulubiona lektura. Wracam do tej książki i wracam. A opowieść ta dała Bairdowi okazję do archaizacji utworu. Znawcy rozpisują się o romantycznym rodowodzie utworu, piszą o jego harmonii, melodycznych i instrumentacyjnych walorach, klimacie nawiązującym do liryki Franciszka Schuberta czy Johannesa Brahmsa.
No i Miła, Lutosławski. Także w dwóch utworach. Najpierw Wariacje na temat Paganiniego
na fortepian i orkiestrę. To taki trochę, sądzę, na wyrost tytuł. Bo wariacja dotyczy właściwie tylko jednego utworu z całego cyklu. Mianowicie 24. kaprysu a-moll wielkiego Niccolo Paganiniego. A Witold Lutosławski napisał te wariacje w 1941 roku. Dla siebie i Andrzeja Panufnika, z którym występował w warszawskich kawiarniach. Grając, przeżyli jakoś te straszne czasy. Chociaż nie obyło się bez trudnych sytuacji. Kiedyś tylko znakomita znajomość języka niemieckiego i udawana buta Andrzeja Panufnika uratowała od aresztowania obydwu muzyków. Wariacje są utworem prostym, bezpretensjonalnym napisanym dla pokazania umiejętności wirtuozowskich pianistów. To takie nawiązanie do maestrii transkrypcji fortepianowych Franciszka Liszta. Owszem, Lutosławski zastosował tu trochę nieco bardziej współczesnych środków, co tylko przydaje pikanterii, a wykonawcom przydaje trudności. Zwłaszcza finał, w którym zabójcze glissanda, pasaże, gamy chromatyczne, akordy. Tutaj popisze się, jak sądzę Pani Beata Bilińska, fortepianistka.
No i „Mała suita na orkiestrę”. Utwór Witolda Lutosławskiego z 1950 roku. Wykonany po raz pierwszy w 1951 roku na Festiwalu Muzyki Polskiej. A co piszą znawcy, muzykolodzy na temat tej suity? Otóż tak: „To niekonwencjonalna, mistrzowska w swoim rodzaju, choć prosta stylizacja polskiego folkloru. Okazała się spełnieniem marzenia władz socjalistycznych o ideale polskiego socrealizmu. Zgodna z dyrektywami: tonalna, melodyjna, prosta, lecz nie prymitywna, wyraźnie związana z folklorem”.
Jak zwykle we wtorek przed południem pojadę „do radia” zachęcić słuchaczy do przyjścia do Filharmonii Gorzowskiej. Jak sądzisz? Czy to, co napisałem, jest na tyle czytelne, komunikatywne, że ktoś się skusi, że odrzuci stereotypy o muzyce współczesnej i przyjdzie?
Nie wiem. Ale mam nadzieję.
Ta nie opuszcza mnie w Twoich sprawach, sprawach Twojego zdrowia. Także, że Pani Urszula będzie dla Ciebie, jak dotąd. Moje Jej podziękowanie. A pozdrowienie Wam obu!
Marek, w niedzielę 27 października 2013 roku
30 października 2013 19:33, Marek Z. Piechocki
Dodaj komentarz:
II etap prac
28 marca rozpocznie się II etap prac na skrzyżowaniu ulic: Słowiańskiej, Żwirowej, Roosevelta i Kosynierów Gdyńskich.
W czwartek (28 marca), na ...
<czytaj dalej>Wielki Tydzień
W Wielki Czwartek (28 marca) o godz. 10.00 w katedrze gorzowskiej bp Tadeusz Lityński będzie przewodniczył mszy św., podczas której ...
<czytaj dalej>Negocjacje rolników z rządem
Delegacja protestu rolników z S3 węzeł Myślibórz obejmującego trzy powiaty: gryfiński, myśliborski i pyrzycki brała udział wczoraj w negocjacjach pomiędzy ...
<czytaj dalej>Kalwaria Rokitniańska
W piątek 22 marca diecezjalne sanktuarium maryjne w Rokitnie zaprasza do udziału w nabożeństwie Kalwarii Rokitniańskiej urządzanym tradycyjnie w tygodniu ...
<czytaj dalej>