16 września 2013 roku, po południu.
A dzisiaj to takie trochę zwariowane przedpołudnie. Sprawy do załatwienia w banku, bibliotece, zakupy w kilku sklepach – między innymi licznik do roweru, wczoraj ten służący od dwóch lat na Meridzie odmówił posłuszeństwa…
A na 12.00 do Filharmonii Gorzowskiej. Tam konferencja prasowa – Pani Dyrektor Małgorzaty Pery i Pani Dyrygent Moniki Wolińskiej poświęcona programowi muzycznemu na sezon 2013/2014.
Kilkanaście osób reprezentujących różne media. Kamery. I ja, niezrzeszony!
Dostaliśmy przyzwoicie wydany czytelny folder o całorocznym programie koncertowym, a Pani Monika Wolińska omówiła kilkanaście pozycji z tegoż. I całej grubej książki nie starczyłoby na opisanie, więc czekajmy cierpliwie na kolejne kreacje muzyki symfonicznej, operowej, popularnej. Bo jak sądzę, będzie w naszej filharmonii dla każdego coś dobrego!
Podczas pierwszego koncertu, jak pisałem już w liście do Julii, zagrany zostanie poemat symfoniczny „Nevermore” Eugeniusza Morawskiego.
I tu ważna informacja – będzie można w Filharmonii Gorzowskiej kupić CD z tą muzyką. A o historii towarzyszącej i płycie, i okolicznościach, w jakich ją posiadłem, tak pisałem jakiś czas temu w liście do pani K.:
„Wie pani, niekiedy tak jest, że jedno wydarzenie przyćmiewa drugie. Coś nas frapuje, zaciekawia, a za chwilę zdarza się jakiś fortunny albo niefortunny przypadek i to, co było przed chwilą, przestaje być ważne. Tak przytrafiło mi się wczoraj. Takie coś bardzo ważne i niecodzienne! W czasie przerwy dostałem od Pani Dyrygent Moniki Wolińskiej płytę CD. Płytę, którą nagrała z orkiestrą Symfonia Varsovia. Na niej Poematy Symfoniczne Eugeniusza Morawskiego. Trzy. Już samo słowo poemat wywołuje we mnie drżenia – a to z powodu literackich odniesień, także tych muzycznych. Więc może sobie Pani wyobrazić , jak czekałem na tę chwilę, kiedy w słuchawkach pierwsze dźwięki!!!! Od wielu lat Poemat Symfoniczny Finlandia op. 26 Jeana Sibeliusa zajmuje w moim rankingu pierwsze miejsce. One zawsze mają swój początek w literaturze albo w sztukach plastycznych. Twórcą tego gatunku muzycznego był Ferenc Liszt, a pierwszym poematem „Co słychać w górach?” do tekstu Victora Hugo. Oj, przepraszam rozpisuję się. A chciałbym o poematach Morawskiego, o nim i o Pani Monice Wolińskiej, która spowodowała zmartwychwstanie kompozytora i jego zapomnianych utworów. Owszem, takich jak on, zapomnianych, a przecież znakomitych jest wielu. Że wspomnę chociażby Juliusza Zarębskiego. Wirtuoza fortepianu, kompozytora, profesora konserwatorium. Miał być następcą Fryderyka Chopina – nie udało się. Zmarł tak młodo!
Nie będę ani opisywał życia, ani cytował encyklopedii o utworach Morawskiego, które się nam ostały po pożodze II wojny światowej – to wszystko można wyczytać w pięknie wydanej i dołączonej do płyty broszurce. Także dokładny opis utworów: Don Quichotte, Ulalume i Nevermore. Teksty, cudownie piękną polszczyzną, napisał dr Marcin Gmys. A tak w ogóle, proszę Pani, to płytka bardzo elegancko wydana. Edycyjna perełka! Na okładce fotografia maski pośmiertnej Eugeniusza Morawskiego, nad nią świetnie pomyślany zapis nazwiska: Eugeniusz Morawski. (W imieniu przymiot Kompozytora). Mówiła mi Pani Monika, że maskę otrzymała od rodziny kompozytora, że ma ją w domu. No, nie wiem, czy bym się nie bał? Ale rozumiem. To taki fizyczny znak obecności kogoś, kogo się ceni, kogo się przywołało do ponownego życia. Sądzę, że pomiędzy muzykiem a Panią Dyrygent wytworzyła się ta specyficzna metafizyczna więź, o którą normalnie jest trudno. W pewnym momencie twórcy stają się jednością – ten, który stworzył dzieło i ten, który je odtwarza. Ba, w tym przypadku jeszcze jest dodatkowa spójność – przywołanego do życia z przywołującą. Podobnie odczuwam swój metafizyczny związek z Melanią Fogelbaum, poetką, Żydówką zamordowaną w Auschwitz, której wiersze odczytałem ze znalezionych w gruzach getta łódzkiego rękopisów i doprowadziłem do ich wydania. Sądziłem, że sprawa pomiędzy nami już załatwiona. A jednak nie. Piszę teraz do niej listy, tłumaczę się z różnych spraw. Rękopisy mam zamiar spalić w ognisku, by poszybowały do tych przestrzeni gdzie Ona. Więc rozumiem ekscytację Pani Moniki i gratuluję tej płyty – widomego znaku – Morawski redivivus.
Teraz, sądzę, trzeba jego muzykę grać, propagować, obyśmy mogli się nią zachwycać, jak ja teraz z tymi słuchawkami na uszach. Ulalume – cudne jest!
Ach! Rozpisałem się, Miła Pani, w tym liście numer dwa, a właściwie trzy (bo ten jeden skasowany przez lapka…), ale jeszcze chciałbym zdań kilka na temat Eugeniusza Morawskiego, jakich się nie znajdzie w encyklopedii. Otóż był to nietuzinkowy człowiek. Dzisiejsza młodzież powiedziałaby o nim, że jest cool albo zajefajny. W czasach swoich paryskich (ale i później także) przyjaźnił się z Arturem Rubinsteinem. Bywali u siebie, muzykowali, szwendali po Paryżu, uczestnicząc w życiu ówczesnej cyganerii. Miejscem spotkań była kawiarnia Rotonde. Także mieszkania prywatne. W swojej autobiografii Artur Rubinstein napisał: Godzinami przesiadywałem u Morawskiego przy fortepianie; on grywał mi swoje kompozycje, które zdradzały prawdziwy talent, ja zaś zapoznawałem go z muzyką Szymanowskiego. (strona 511 książki Moje młode lata. Tenże cytat znalazłem również w tekście pana Marcina Gmysa). Można poczytać w książce o różnych uciesznych historiach tych młodych wtedy ludzi, także miłosnych – jak wiadomo, Rubinstein był mężczyzną podobającym się kobietom i uwodzicielem. Ale o tym może innym razem Pani napiszę.
Tak więc muzyka Eugeniusza Morawskiego będzie teraz ze mną już na zawsze. Jak ta już zdarta analogowa płyta z kompozycjami Juliusza Zarębskiego. Wie Pani, że Juliusz był jednym z pierwszych, którzy grali na fortepianie dwuklawiaturowym, bo taki podówczas skonstruowano? Był wirtuozem tego instrumentu. To jest dopiero historia! Fortepiany tego typu umarły razem z nim. Dzisiaj podobno jest ich tylko kilka w muzeach. Nawet jeden w Poznaniu. Ale ja nie widziałem. Tylko na fotografii.
Pozdrowienie prawie nadranne posyłam!
A o Juliuszu Zarębskim, w czasie jakimś wolnym, polecam:
http://www.pisarze.pl/publicystyka/1410-z-marek-piechocki-zapomniany-juliusz-zarbski-.html
Marek
« | kwiecień 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 |
8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 |