W nowym cyklu "Wyimki z notatnika Marka P." - 6 września 2013.
Piątek, 6 września 2013
Późny wieczór. W słuchawkach Jan Garbarek ze swoimi „mnemozynami”. Podsumowuję dzień.
Przedpołudnie i część popołudnia w lasach. Rowerem. 46 kilometrów. Wróciłem do miasta, bo chciałem do Kamienicy Artystycznej LAMUS na otwarcie wystawy i zobaczenie „nowego oblicza” części parterowej. Wystawa ciekawa, interesująca, zajmująca. Warto było i zobaczyć prace, i porozmawiać z młodym człowiekiem, artystą startującym w swoją twórczą dorosłość . To Mikołaj Tkacz z Poznania.
Zachęcam, zwłaszcza młodych ludzi, bo to ich bajka, do obejrzenia prezentacji na piętrze Kamienicy. Na parterze zaś do oblukania nowego wystroju, może wypicia kawy. Jakoś tak ładnie tam teraz, czysto, przytulnie, miło… Wygodne foteliki, pachnie kawą!
Ale nie miejsce tutaj na elogium.
Te bardziej chciałbym zespołowi ROYAL STRING QUARTET, co to w Filharmonii Gorzowskiej dzisiejszego wieczoru dwa kwartety z niewielką przerwą zagrał – Witolda Lutosławskiego z 1964 roku i Claude Debuss’ego g-moll op. 10. z 1893 roku. Cóż? Znowu okazało się, że nie miałem racji! Owszem, mogę nieco zwalić na stan mojego sprzętu odtwarzającego, ale i tak to nie usprawiedliwia krytycznego stosunku do tych kompozycji przed wysłuchaniem ich na żywo. Niezwykła to Muzyka, niezwykłe jej wykonanie! Nieskazitelność intonacji, czystość dźwięku, partnerowanie. A jakie pianissima! Wszyscy, którzy nie byli, nie znaleźli czasu w dzisiejszy wieczór na filharmonię niech zazdroszczą nam, którzy byliśmy. Bo to uczta dla uszu była! I sądzę, że całkiem słusznie Minister Kultury uhonorował członków Royal String Quartet Nagrodą Specjalną „w uznaniu zasług dla kultury polskiej”. Więc odnotowuję dzisiejszego wieczoru – szóstka dla FG na rozpoczęcie sezonu. Oby tak dalej.
A ja już czekam na „Nevermore” Eugeniusza Morawskiego.
Kilka przyjemnych rozmów w kawiarence Filharmonii Gorzowskiej po koncercie. I taka dla mnie miła wiadomość, że pan Piotr Borkowski przygotowuje „Siedem bram Jerozolimy” Krzysztofa Pendereckiego w Korei. To utwór niezwykły. Miałem okazję słuchać tego dzieła w Filharmonii Narodowej w Warszawie pod Kazimierzem Kordem. Jak dobrze, że kupiłem wtedy płytę. Mogę od czasu do czasu posłuchać.
Prawie północ.
A jutro w naszym, gorzowskim teatrze premiera. „Życie jest snem” Pedro Calderóna de la Barca.
Nie mam ani biletu, ani zaproszenia. Może i dobrze. Dłużej będę w lasach. Obejrzę kiedyś, kiedyś.
Bezlansowo!
Foto Łukasz Pepol
« | kwiecień 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 |
8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 |