Dziś prezentujemy ostatnią, czwartą część rozmowy z gorzowskim skrzypkiem Adamem Bałdychem.
Wcześniejsze rozmowy przeczytasz tu:
http://www.egorzowska.pl/pokaz,kultura,2788,
http://www.egorzowska.pl/pokaz,kultura,2812,
http://www.egorzowska.pl/pokaz,kultura,2844,
Odpoczywasz?
– Bardzo rzadko. Ostatnią moja wielką przyjemnością jest korzystanie ze sportu, siłownia, bieganie. Od zawsze kontakt z naturą. Uwielbiam wyjeżdżać w góry czy nad morze, czy w jakieś piękne miejsca, najlepiej w takie, w których nikt mnie nie zna, bym mógł cieszyć się tymi miejscami. Jestem młody i ciągle uwielbiam imprezować. To mi nie minęło. W tym jest jazz, że kiedy mam tylko trochę wolnego, zaraz mnie nosi, żeby gdzieś iść, spotkać się z ludźmi, wymienić się energią, bo tyle jej w sobie mam, przywożę ją z Nowego Yorku i chcę się nią dzielić. W takich sytuacjach nie mógłbym siedzieć sam w domu, bo by mnie rozniosło, więc muszę się spotykać z ludźmi. Ale jak imprezuję, to to mnie trochę znów kosztuje i bardzo rzadko odpoczywam.
Jaki i gdzie jest dom twoich marzeń?
– Chciałbym mieć parę domów. Czuję, że moim domem będzie miejsce, w którym założę kiedyś rodzinę. Dopóki jestem sam, dopóki każdego dnia mogę być gdzie indziej i tak prosto mogę to zmienić, jednego dnia być w Paryżu, drugiego w Nowym Yorku, to się tego domu tak naprawdę do końca nie czuje, bo moim domem na dzień dzisiejszy jest scena. Dlatego tam czuję się najlepiej, a tych domów – nowych – na chwilę obecną mam coraz więcej. Kiedyś na pewno przyjdzie taki moment, że znajdę miejsce, w którym będę chciał może osiąść i potem wracać tam. Ale przyznam, że chciałbym mieć parę domów w różnych miejscach świata, gdzie mógłbym odbierać inne wibracje, m.in. szybkie miasto, ale też miejsce gdzieś blisko przyrody.
Na ile ten wybór samotności jest świadomy i odpowiedzialny, a na ile wynika z faktu, że nie spotkałeś tego kogoś?
– Chyba nie spotkałem tego kogoś. Oczywiście, spotkałem dużo wspaniałych kobiet, ale mój tryb życia i artystyczne rozterki trzeba zrozumieć i czuć, by z kimś takim umieć żyć. Natomiast ta obecna samotność to jest raczej mój świadomy wybór. Teraz skupiam się na muzyce, bo muzyka cały czas mnie prowadzi w różne miejsca, a ja nie chciałbym musieć rezygnować z swoich marzeń, z bywań, na rzecz tego, by musieć gdzieś w jakimś miejscu być. Ja takich rzeczy doświadczyłem w swoim życiu. Wiem, że nie potrafiłbym z kimś być, nie angażując się w to. Ja jak coś zaczynam, to angażuję się. Tak samo jest z muzyką i projektami muzycznymi. Albo coś robię, albo czegoś nie robię. W tym przypadku wiem, że muzykę gram, to jest moje pięć minut i chcę to robić na całego.
Jesteś fanaberyjny?
– Nie, nie jestem fanaberyjny, ale miewam huśtawki nastrojów. Potrafię z bardzo podekscytowanej życiowo osoby wpaść w taki moment, gdzie tracę sens. Ale to trwa tylko chwilę. Wydaje mi się, że tak wiele emocji we mnie drzemie, że muzyka pozwala mi na to, by je z siebie jakoś usunąć. Czasami, jak gram mniej koncertów, to trochę się odbija na moim życiu (śmiech). Ale zdecydowanie, kiedy przekroczyłem wiek 26 lat (nie 25, bo wtedy mi się wydawało że tak się stanie), to coś się we mnie uspokoiło. Nabrałem troszeczkę zrozumienia, jak moje ego działa, że nie należy mu się poddawać i mam mniejsze ciśnienie sam w sobie na swoje życie. A rozumiem, że to coś, co chciałbym osiągnąć, to teraz osiągam. To nie jest coś kiedyś za 20 lat, ale teraz. To się dzieje i z tego się cieszę.
Dobrze siebie znasz? Czujesz, że jest w tobie coś niebezpiecznego dla samego siebie?
– Wydaje mi się, że nie ma czegoś takiego, czego bym się totalnie bał. Natomiast wierzę, że należy w swoim życiu, a szczególnie wtedy, gdy dostaje się tyle pochwał, mieć czas, by spojrzeć na siebie z dystansu, zrozumieć, kim się jest i że się człowiek zmienia. To trudno zobaczyć samemu, szczególnie w takim pędzie, kiedy nie ma na to czasu. Wtedy trzeba dać sobie chwilę, by wszystko rzucić i po prostu spojrzeć na swoje działanie z dystansu, na to, gdzie się idzie, do czego się dąży, jakie to moje życie jest rzeczywiście, czy ono jest takie, jak mi się wydaje, czy może trochę inne, niż mi się wydaje, bo dawno na nie nie spojrzałem, bo nie było na to czasu. Nie boję się siebie, bo na szczęście, zdaję sobie sprawę z tego, jaki jestem i mam takie chwile, kiedy mogę na siebie i swoje życie spojrzeć z dystansu.
Odnoszę wrażenie, że jesteś szczery w tej rozmowie.
– Tak, jestem.
To się rzadko zdarza. Ludzie ukrywają się za maskami. Nie boisz się, że jak pokażesz światu, że jesteś szczery, uczciwy i wrażliwy, i z zasadami, to świat cię nie zaatakuje? Mówiłeś, że jak dajesz dobro, to ono do ciebie wraca.
– I tak jest. Nie boję się tego kompletnie, a szczególnie w świecie, w którym bardzo dużo się kłamie, jest dużo sztuczności, moje życie jest dawaniem z siebie tego, co jest najgłębiej i najszczerzej. Pokazuję siebie takim, jakim jestem. Ale niech to ludzi nie zmyli, bo oprócz tego, że jestem artystą, potrafię zadbać o siebie, potrafię zadbać o swój biznes, o swoje życie, o swoich najbliższych. I to nie jest tak, że nie stoję twardo na dwóch nogach. Ja mam w sobie dwie osobowości. Jedna z nich pokazuje wszystkie emocje, a druga uaktywnia się, kiedy trzeba. I wtedy wielu się przekonało, że można ze mną prowadzić trudne rozmowy.
Dałbyś łobuzowi po mordzie?
– Jasne, że bym dał łobuzowi po mordzie, natomiast na pewno bardzo rzadko. To musiałaby być taka sytuacja, gdzie musiałbym bronić kogoś, wtedy zdecydowanie tak. Ale ja na łobuzów nie trafiam za bardzo, chyba mnie omijają. I ja sam nie idę w miejsca, gdzie mogłoby się coś wydarzyć. Na tyle cenię swoje ręce, by ich nie łamać na buziach łobuzów.
A lubisz ludzi?
– Lubię.
Dziękuję.
Rozmawiała Hanna Kaup
foto Bartosz Maz
« | kwiecień 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 |
8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 |