Dziś 1 czerwca. Wiceminister
Marcin Jabłoński zamieścił na Facebooku zdjęcie z takim podpisem: „Deklaruję, że będę reagować na każdy przejaw przemocy wobec dzieci” – kilka dni temu w Biurze Rzecznika Praw Dziecka podpisałem się pod słowami, które traktuję jako intencję ogólną wobec najmłodszych i zobowiązanie nas, dorosłych wobec nich. Tymczasem z okazji Dnia Dziecka każdemu maluchowi z osobna, życzę beztroskiego, ciekawego dzieciństwa i uśmiechu, który nigdy nie znika z twarzy :) Wszystkiego najlepszego dzieciaki!”
To doskonała inicjatywa i deklaracja, wbrew pozorom niełatwa do zrealizowania. Sama kilkakrotnie byłam świadkiem sytuacji, w której rodzic fizycznie i słownie szarpał dzieckiem, a gdy zwróciłam mu uwagę, o mały włos nie zaczął szarpać mnie. „Co panią to obchodzi! Nie pani sprawa!” – wykrzykiwał. Wiem jednak, że reagować nie tyle powinniśmy, co musimy.
Innym razem, przed laty, gdy wprowadzili się do bloku nowi lokatorzy, a wieczorem jakieś dziecko wybiegało na schody z przeraźliwym krzykiem, wezwałam policję. Rozsądna sąsiadka przeprosiła mnie, tłumacząc, że dziecko tak reagowało na nieobecność mamy. Kobieta nie miała do mnie żalu.
Nie zawsze jednak tak się dzieje. Bywa, że reakcja nie jest możliwa.
W miniony czwartek, przed katedrą, gdy trwały jeszcze uroczystości Bożego Ciała, zauważyłam dwójkę dzieci, bawiącą się… kostkami brukowymi. Starsza dziewczynka obrysowywała patykiem kamienie, młodszy chłopczyk zdołał wyjąć dwie kostki i systematycznie pogłębiał rączkami powstałą dziurę. Po chwili rodzice dziewczynki zareagowali, tłumacząc, że to nie jest dla niej właściwe zajęcie. Chłopczyk został na polu zabawy sam. Wreszcie, gdy uroczystość dobiegła końca, gdzieś z boku wyszedł opiekun – pewnie tata malca – odebrał dwie kostki, jakoś je włożył w miejsce powstałych dziur i docisnął butem. Potem „wytłumaczył” chłopcu, że takich rzeczy się nie robi, no bo… „Jak teraz wyglądasz, no jak?” Szczegółów reprymendy nie słyszałam, bo tata znalazł się tyłem do mnie, ale ton głosu nie należał do łagodnych. Mężczyzna wziął zdecydowanie synka za rękę i się oddalił.
Do dziś mam lekkiego kaca, bo przecież to facetowi należało się kilka słów. Dorosły człowiek najpierw pozwala, by dziecko zajęło się sobą, a potem jeszcze na nie wykrzykuje. Tylko, gdybym publicznie zwróciła mu uwagę, czy nie odbiłoby się to jeszcze bardziej na Bogu ducha winnym chłopcu? Co więc w takiej sytuacji robić?
Hanna Kaup
O kampanii Rzecznika Praw Dziecka przeczytasz tu:
http://www.jakreagowac.pl/
Oni tu zostają
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ...
<czytaj dalej>Pielgrzymki
Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia.
Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ...
<czytaj dalej>Prezydent w ministerstwie
Prezydent Gorzowa w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
- Z doświadczenia wiem, że najważniejsze są relacje bezpośrednie. Ustalenia, które zapadają wtedy ...
<czytaj dalej>Tarasy jeszcze niedostępne
Woda w Warcie opada, odsłaniają się zalane tarasy. Niestety, ze względów bezpieczeństwa, nie mogą być jeszcze udostępnione.
Zdecydowała o tym ekspertyza ...
<czytaj dalej>