W sobotni grudniowy wieczór w Gorzowskiej Filharmonii wystąpił na jedynym w Polsce koncercie włoski pianista
Ludovico Einaudi. To była kolejna duchowa uczta w cyklu Gorzów Jazz Celebrations, tym razem z dopiskiem – Inna Muzyka.
Godzina 19.00. Na scenie czarny fortepian.
Bogusław Dziekański zapowiada: – Panie, panowie. Ludovico Einaudi.
Wchodzi niewysoki siwy mężczyzna w czarnym garniturze, czarnym podkoszulku i takich okularach. Siada. Dotyka klawiszy i… zaczyna się magia, hipnoza, czarowanie świata. Dźwięki są jak najdelikatniejsze muśnięcia ukochanych dłoni, jak wyczekiwana pieszczota, która odbywa się z dala od codziennego zgiełku i rozkrzyczanych tłumów.
Choć mamy zezwolenie na robienie zdjęć w czasie pierwszego utworu, po pierwszych brzmieniach wiem, że zdjęć nie zrobię. Przynajmniej nie teraz. Musiałabym przecież dokonać gwałtu na tej muzycznej przestrzeni, w której nawet zbłąkana mucha przestałaby machać skrzydełkami. Niestety, do końca pierwszego utworu ten gwałt dokonuje się z lewa i z prawa, z balkonu jednego i z drugiego. Artysta szczęśliwie trwa do końca, choć momentami trzask migawek aparatów jest nie do zniesienia. A przecież wystarczyło poczekać na brawa w przerwie między utworami. Od drugiej kompozycji jest już znacznie lepiej, choć ciągle daje się słyszeć jakieś nerwowe pokasływania.
Zamykam oczy, otwieram wyobraźnię. Przede mną podróż nad wody i łąki. Mgłami niesiona w góry, po chwili wracam nie z tego świata. Z nocy, która łączy kochanków, w dzień. Z przestrzeni ciemnej, w biel. Jak bym słyszała, o czym rozmawiają. Jak bym czuła, co oni czują. Emocje wyczekiwania mają w sobie niezwykły ładunek. Te unoszenia i zatrzymania, uniesienia i uspokojenia, są jak najtkliwsze pieszczoty. Dają radość i... smutek. Czasami nie widzę już nic. Jest tylko MUZYKA. Oddaję się jej czarowi. Nie ma mnie, aż do oklasków. Kiedy Einaudi bisuje, czuję pod powieką łzę. Ale zastyga, jakby sama chciała posłuchać jego muzyki, oddać się jej magii, przeżyć niecodzienność.
Dwie godziny za nami. Dziękujemy pianiście. Wielu na stojąco, bo czuje, że tak potrzeba. Myślę więc, kim są przychodzący na koncert. Widzę ich w świątyni. Jeden słucha, drugi – tylko udaje, inny – wtopiwszy twarz w dłonie, modli się żarliwie, nie bacząc na resztę. To jego chwila z Bogiem. Nie wstydzę się powiedzieć, że dla mnie taką była.
Hanna Kaup
Więcej zdjęć w galerii eGo FOTO:
http://www.egorzowska.pl/pokaz,galeria,0,0,2011-12-11_Ludovico_Einaudi,
Prezydent w ministerstwie
Prezydent Gorzowa w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
- Z doświadczenia wiem, że najważniejsze są relacje bezpośrednie. Ustalenia, które zapadają wtedy ...
<czytaj dalej>Tarasy jeszcze niedostępne
Woda w Warcie opada, odsłaniają się zalane tarasy. Niestety, ze względów bezpieczeństwa, nie mogą być jeszcze udostępnione.
Zdecydowała o tym ekspertyza ...
<czytaj dalej>Apel o pomoc w sprawie odbudowy AJP
W dramatycznej dla uczelni i miasta sytuacji potrzebne jest wspólne działanie. Dlatego prezydent miasta Jacek Wójcicki apeluje o pomoc w ...
<czytaj dalej>Rozmowa z komisarzem Wojciechowskim
Komunikat w sprawie rolników.
Zgodnie z wczorajszą rozmową telefoniczną z komisarzem rolnictwa Januszem Wojciechowskim przekazuję, że na najbliższym i ostatnim w ...
<czytaj dalej>