Jedni powiedzą, że to nieprofesjonalne, inni, że tylko winny się tłumaczy, a jeszcze inni zrozumieją, że zło trzeba tępić nawet, kiedy walka skazana jest na niepowodzenie.
Gorzów to dziwne miasto. Prof. Kunicki powiedział, że to miasteczko średniej wielkości, a Kaziu Furman nazwał Gorzówkiem. To ten, to ów przypomina, że to czarna dziura, w którą się wpada i trudno z niej się wydostać.
Narzekamy więc od lat, pozwalając, by ten stan trwał. Obrażamy się, kiedy mecenas nazywa nas pierwszym pokoleniem na sedesie, wytykamy zaradność i jej brak, kpimy z tych przy władzy i z walczących z nią, miotamy się między codziennością politycznie cudną, a realnie skrzeczącą. Ten, kto zwróci uwagę na nieprawidłowości, z pewnością wkrótce stanie się wrogiem, więc i jego ośmieszymy. A jak jest dziennikarzem i to niewygodnym, tym bardziej, bo ktoś przecież winny być musi.
Mistrzem w ośmieszaniu jest – nadajmy mu specjalną nazwę – Bagienny bl(a)og(i)er, który poza umiejętnością składania inteligentnych a nawet błyskotliwych zdań, wywiedzionych – zwykle dla własnej przyjemności – z cytatów literackich czy filozoficznych, klepie wierszówką na lewo i prawo, w zasadniczych kwestiach podpierając się jedynie własnym – swojego wielbiciela lub któregoś kumpla – widzimisię.
W minionym półroczu naklepał tyle bzdur, że trudno by zliczyć. Wytykając dziennikarzom niewiedzę, sam opublikował niejedną nieprawdę. Oficjalnie wziął w obronę prezydenta Jędrzejczaka, choć prywatnie potrafił pisać/mówić o nim wcale nie peany. Dał się przyłapać na kłamstwie w sprawie pisania książki, ale spłonął jedynie rumieńcem i oczekiwał momentu, by przyłożyć. Ostatnio wystrzelił z procy, w którą załadował armatnią kulę. Nie udźwignął jej i narobił sobie szkody, bo kula – jak to kula – ogromna i paluszki przytłukła, więc musi boleć.
No więc (celowo rozpoczynam tak zdanie) Bagienny bl(a)og(i)er wyklepał na mój temat paszkwil, w którym jedno jest prawdą, cytuję: „Zachowanie red. Hanny Kaup irytuje od dawna,…” Cała reszta jest zwykłym chamskim kłamstwem – jak napisałam mu na Facebooku – złośliwą i prymitywną układanką z polityki rodem. Kłamliwą układanką niepopartą żadnym dowodem, żadną rozmową, niczym poza własnym chorym rojeniem. Idąc tokiem rozumowania Bagiennego bl(a)og(i)era, należy stwierdzić, że tekst został przez niego napisany na zlecenie, bo ośmieliłam się zwrócić uwagę „wybitnemu” koledze, którego nominacja jest „wybitnym” posunięciem innego – już chyba kolegi – prezydenta, któremu zresztą też udowodniłam kłamstwo.
Ale do rzeczy.
Pierwsze kłamstwo Bagiennego bl(a)og(i)era
„Pisała z atencją o problemach szpitala i nowym dyrektorze Marku Twardowskim – ale tylko do czasu, gdy miała z tą placówką stosowną umowę oraz zawarte w nim profity”.
Odpowiedź
Właśnie dlatego, że napisałam m.in. teksty „Gdzie jest prawda”(z sierpnia) czy „Pozorowanie działania za kasę, której nie ma” (z października) zostałam postawiona w grupie „największych wrogów” szpitala, których dyrektor Marek Twardowski (tu będzie cytat) „kazał wy…ić”. Poza tym, nie miałam podpisanej umowy ze szpitalem, tylko z Ministerstwem Zdrowia, a to różnica. Na pół etatu za 1400 zł miesięcznie wykonywałam zadania promujące program profilaktyki raka szyjki macicy. Pracę wykonywałam solidnie, a jej efekty jeszcze dziś można zobaczyć na stronie WOK-u, zresztą przeze mnie zaprojektowanej i prowadzonej do grudnia.
Kłamstwo 2
„Podobnie było w relacjach z władzami Gorzowa…”
Odpowiedź
Nigdy z władzami Gorzowa nie współpracowałam na żadną umowę, nigdy nie dostałam żadnego zlecenia, więc również żadnych pieniędzy. Mało tego, w ramach wspomnianego WOK-u zrealizowałam wydarzenie na Słowiance, podpowiadając, że miasto może wziąć w tym udział. Wzięło, a dyrektor wydziału spraw społecznych dostała wyróżnienie w konkursie „Zdrowa gmina” za sposoby promowania profilaktyki raka. Prezydenta Jędrzejczaka chwaliłam, kiedy w moim przekonaniu należało mu się to z obiektywnych względów, a kiedy z takich samych zasłużył na krytykę, krytykowałam.
Kłamstwo 3
„… to okrzyknęła go (Tadeusza Jędrzejczaka – dop. mój.) kłamczuchem i opublikowała nagraną z nim rozmowę telefoniczną”.
Odpowiedź
Nie była to rozmowa telefoniczna, a rozmowa po konferencji prasowej, co zostało napisane wyraźnie w tekście „Dlaczego prezydent oszukuje mieszkańców”.
Kłamstwo 4
„Mimo to, mieszkańcy Gorzowa – zresztą bardzo nieliczni, gdyż prowadzony przez red. Kaup portal należy do niszowych – zobaczyli w jej internetowej broszurze krzykliwy tytuł: „Dlaczego prezydent oszukuje mieszkańców Gorzowa?”.
Odpowiedź
Jeśli blog autora odwiedza dziennie 5 tys. czytelników – o czym wspomniał w audycji z Romanem Błaszczakiem – i szczyci się popularnością swojego pisania, to powiem skromnie, że nie ma dnia, by na www.egorzowska.pl nie wchodziło 7 tys. czytelników. Artykuł o Prezydencie w pierwszym dniu przeczytało tylko 23277 osób, a w drugim jeszcze więcej. Rzeczywiście, nieliczni. Nie wspomnę o ponad 50 tys., które czytały relacje w sprawie wystąpień lekarki Małgorzaty Marczewskiej.
Kłamstwo 5
„Ani słowa o tym, że chodziło o posadę dyrektora Filharmonii Gorzowskiej dla kolegi – noszącego nazwisko inne niż otrzymał od rodziców - a także o tym, że mieli już wydrukowane ładne wizytówki”.
Odpowiedź
Użyję konkretu: Takie pomówienie warte jest tylko obicia mordy. Chyba że to wynik choroby psychicznej. Wtedy przeproszę i wskażę lekarza, który mógłby pomóc. Zacytowane zdanie dowodzi prastarej prawdy: Z kim przestajesz, takim się stajesz i pokazuje, kto uknuł nasz spisek, by odwrócić uwagę od własnych błędów. Odpowiedź od Andrzeja Trzaskowskiego autor otrzymał, jeśli więc ma honor, upubliczni. W sprawie wizytówek, Andrzej Trzaskowski zaprojektował je dla obywatelskiego działania w ramach Towarzystwa Forum Filharmonii. Poświęcił temu własną energię, wydał własną kasę, bo taki jest. W moim przekonaniu za często i za szybko się zapala, ale to – wobec innych osobliwości tego miasta – powinno być mu poczytane na plus. Facet chce działać, co innych dziwi, bo mając ku temu warunki, jakoś niespecjalnie się wykazują. Bagienny bl(a)og(i)er powinien rozumieć, że nie tylko on potrafi pracować dla idei. Są też inni. Chyba że to co mówi i pisze to zwykła blaga.
Kłamstwo 6
„Redaktor Kaup nie pogardzi też dyskusją na Facebooku, bo jeśli pojawi się tam sprowokowana przez nią dyskusja, to chętnie wykorzysta ją w poszukiwaniu mecenasa swojego obiektywu.”
Odpowiedź
Zdanie tyleż niepoprawne, co idiotyczne i dla mnie niezrozumiałe. Ale fakt jest taki, że do dnia dzisiejszego nie otrzymałam od nikogo złamanego grosza za zdjęcia, które kiedykolwiek robiłam. Mam nadzieję, że to się zmieni, jeśli umowa z Romane Dyvesa dojdzie do skutku.
Kłamstwo 7
„Pierwszy lepszy z brzegu - starosta Józef Kruczkowski, który jeszcze się na niej nie poznał, ale fotki ma świetne”.
Odpowiedź
Starosta Józef Kruczkowski nie jest wśród moich znajomych i nawet nie wiem, czy ma konto na facebooku. Nie robię i nigdy nie robiłam tajemnicy z faktu, że od trzech lat, raz na kwartał lub raz na pół roku, przygotowuję Biuletyn Starostwa Powiatowego, w którym podpisuję się imieniem i nazwiskiem. Do moich zadań należy korekta nadesłanych tekstów oraz ich skład – taka jest zasada, a ja mam ku temu wykształcenie i kwalifikacje. Kiedy brakuje zdjęć, sama je robię, ale nie ma to żadnego wpływu na dodatkowe wynagrodzenie. Jestem zadowolona, że biuletyn wygląda porządnie, a zleceniodawca nie ma uwag do mojej pracy.
Kłamstwo 8
„Prezes GRH zajeździ nam bulwar” – to kolejne zlecenie, które wykonała tylko dlatego, by zlecenia wciąż utrzymać, a zleceniodawca nie jest trudny do zdefiniowania.”
Odpowiedź
Gdybym urodziła się Jankiem (mój ojciec o tym marzył) autor tych słów oberwałby po twarzy po raz drugi. Zadałam sobie jednak trud pójścia tokiem myślowym piszącego te bzdury. Przejrzałam jego blog i zrozumiałam. Józef Kruczkowski stoi komuś na drodze. Komu, nie wiem i mało mnie to obchodzi. Ale w jednym z napastliwych tekstów bl(a)og(i)er przypisał nawet skarbnikowi powiatu przynależność do PSL. To się chłopina zdziwił. A czytający gmin nie zauważył, że autor wpadkę szybko poprawił na formułę: „reprezentującego powiat”.
Kłamstwo 9
„Reaktor Kaup jako jedna z niewielu w mieście wie jak zarabiać piórem i aparatem”.
Odpowiedź
Nie zawsze ten, kto głośniej krzyczy, ma rację. Nigdy nie obnosiłam się, że portal www.egorzowska.pl stworzyłam sama. Sama go zaprojektowałam, a dzieło wykonała profesjonalna firma. Sama portal prowadziłam, przez dłuższy czas nie zarabiając na żadnych reklamach, bo potrafię żyć skromnie, a dzieci poszły na swoje. Nikt nigdy nie zapłacił mi złamanego grosza za zdjęcia, które kiedykolwiek robiłam, ale za to wszyscy zawsze chcieli, by je im przysłać. Owszem, kilku polityków i nie tylko je dostało. Za darmo. Kto? Tego kłamca może dowiedzieć się sam. Filantropia filantropią, a prowadzenie firmy, prowadzeniem firmy. Nie jestem żebrakiem, ale kiedy uczciwie pracuję, powinnam dostać za to zapłatę. I żeby była jasność. Nigdy żaden z polityków nie zapłacił mi za żaden tekst. Piszę o nich, gdy uważam, że warto, że z ich działań wynika coś dla ludzi. Nie wymyśliłam tabloidowego bloga, mam własną filozofię i jestem zadowolona z tego, czego bronię, a w lusterko spoglądam ze spokojem. Z tym większym, że nikt za mną nie stoi i nikt niczego ode mnie – bez mojego przekonania o potrzebie reakcji – nie wymusi.
Mam jeszcze kilka swoich zasad, m.in.:
• Nie kłamię
• Nie spoufalam się z politykami
• Nie obnoszę się ostentacyjnie z ich znajomością
• Nie pijam z nimi kawek
• Nie uczestniczę w personalnych roszadach
• Nie gonię za sensacją
• Nawet jeśli kogoś nie darzę sympatią, zawsze przyznam mu rację lub wyrażę zrozumienie, jak w przypadku dyrektora Twardowskiego, którego rolę rozumiem, bo dostał zlecenie przekształcenia szpitala i nie ma w tej sprawie innego wyjścia; niestety, poległ na gruncie kontaktów międzyludzkich
• Jestem szczęśliwsza, gdy mogę napisać o kimś dobrze, pochwalić go i wyróżnić, ale nie milczę, gdy widzę zło
I jeszcze słów parę o Bagiennym bl(a)og(i)erze
Wypunktowałam kłamstwa, jakimi nakarmił swoich czytelników i uspokoił swoich nie tylko politycznych kolegów, których od jakiegoś czasu irytuję. Jeśli w jednym tylko tekście o kimś tak niszowym jak ja popełnił tyle haniebnych kłamstw, to ile ich jest w innych tekstach? Nie mam zamiaru udawać, że pada deszcz, jak opluwa mnie kłamca. Ten sam, który przez rok to tu, to tam wypisywał jakieś niby sympatyczne słówka i systematycznie zapraszał na kawę, próbując zyskać zaufanie i wejść w rolę "przyjaciela mimo wszystko". Nigdy jednak nie miał śmiałości usiąść i porozmawiać. Nie miał śmiałości spojrzeć w oczy i posłuchać, co ma do powiedzenia ktoś, kto go irytuje, bo przecież jakieś wątpliwości miał, jeśli zdecydował się popełnić taki paszkwil. Pewnie znów by się czerwienił, bo skłamał, obiecując w maju książkę o swoim ulubieńcu? Dlaczego jeszcze jej nie ma? Bo wciąż toczy się gra, w której idzie o dużą stawkę. O innych smacznych kąskach wspominać nie będę. Szkoda mojego czasu. Przez miniony rok przekonałam się jednak, że słowa Bagiennego bl(a)og(i)era, który jednak zna się na technikach manipulacji personalnej, mają coś z ruskich perfum. Pozostawiają po sobie smród.
Tekst i foto Hanna Kaup
PS
Okazuje się, że irytuję jeszcze jednego kumpla Bagiennego, niejakiego Marka Sawickiego. Oto ich wymiana zdań na mój temat po tym, jak autor kłamstw skasował wpis na swojej facebookowej tablicy:
Marek Sawicki: „Szkoda, że zniknął poranny wpis o tym zakłamanym, kolaboracyjnym, „dziennikarskim” babsku, był świetny... oddawał całą istotę prowadzonej przez tę „Panią” stronki...”
„Wpis zniknął, ale nie post na blogu i ma 3571 wejść”
« | kwiecień 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 |
8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 |