Ciąg dalszy rozmowy z dr. Pawłem Knappem z Kliniki Ginekologii i Ginekologii Onkologicznej Uniwersytetu Białostockiego
Tydzień temu zamieściliśmy pierwszą część rozmowy z dr.
Pawłem Knappem z Kliniki Ginekologii i Ginekologii Onkologicznej Uniwersytetu Białostockiego. Dziś przedstawiamy część drugą na temat elektrokonizacji i elektrokoagulacji.
Czytaj także:
http://www.egorzowska.pl/pokaz,zdrowie,2017,
Twierdzi pan, że elektrokonizacja czy elektrokoagulacja, które kiedyś nagminnie stosowano w leczeniu tzw. nadżerki, mogą być niebezpieczne dla kobiety. W jakiej sytuacji?
– Chciałbym podkreślić, że nie jest to moja opinia, ale opinia Europejskiego Towarzystwa Ginekologii Onkologicznej, która we wrześniu została zaprezentowana na kongresie europejskim w Mediolanie, gdzie miałem przyjemność uczestniczyć. Tam zostało jasno powiedziane, że liczba przypadków nowotworów raka szyjki macicy, która została przegapiona, jest tak duża, że dyskredytuje to postępowanie, jako postępowanie terapeutyczne. Bo pojawia się główne pytanie: Leczymy czy zaleczamy? I tu nie ma wątpliwości, bo dane epidemiologiczne, dane medyczne, dane z traiali medycznych, które dokumentują rzetelną wiedzę, pokazały, że elektrokonizacja czy elektrokoagulacja są postępowaniem niewskazanym. Okazuje się, że dawno temu w Europie zostało zarzucone. Polska kultywowała je chyba z przyzwyczajenia albo z bezkrytycznego postępowania. Wiem, że jestem niepopularny i mogę sobie zaszkodzić, ale medycyna jest najważniejsza, a przede wszystkim dobro pacjentki jest najważniejsze, więc nie boję się tego powiedzieć:
Nie możemy powielać historycznych zachowań, musimy również, jak wszystkie europejskie kraje, ewoluować w kierunku medycyny nowoczesnej. Czyli jeśli coś jest złe, jeśli zostało udokumentowane w badaniach medycznych, my też powinniśmy to negować. Nie jest to wynik bezmyślnej negacji, tylko rzetelnej wiedzy opartej na wspomnianych powyżej wieloośrodkowych badaniach medycznych.
Panie doktorze, ja przeszłam taki zabieg i ta wiadomość mnie zmroziła. Powinnam się bać?
– Nie wiem. Nie wiem, pani redaktor. Dlatego, że o wszystkim decyduje sytuacja kliniczna, czyli badanie ginekologiczne, badanie cytologiczne, które powinno być wykonywane w zależności od systemu: czy mamy cytologię profilaktyczną wykonywaną raz na trzy lata, czy cytologię diagnostyczną wykonywaną z konkretnych wskazań medycznych. Więc nie potrafię odpowiedzieć na pani pytanie. To zależy, jaki był pani wynik badania cytologicznego. Rozumiem, że jako światła kobieta jest pani uczestniczką programu profilaktycznego i bada się pani raz na trzy lata. To w zupełności wystarczy. Choć zdarza się i tak, że nasze panie badają się raz na rok i to czasami jest również za mało, gdy lekarz nie ocenia podczas badania ginekologicznego szyjki macicy lub gdy nie „pilnuje” terminu powtórnego badania cytologicznego. Jeśli kiedyś pacjentka miała wykonywaną elektrokoagulację, bo przyszła do lekarza i on jej powiedział: „Ojej, pani ma nadżerkę”, to wykonanie elektrokoagulacji zniszczyło jej fizjologię nabłonków: płaskiego i gruczołowego, które tworzą tzw. ektopię gruczołową, czyli stan fizjologiczny przynależny do życia osobniczego kobiety. Sytuacja, którą zastaje inny lekarz, który zaczyna opiekować się po kilku latach taką pacjentką, po takim właśnie zabiegu na szyjce, jest niezmiernie trudna, szczególnie do oceny zmian w kanale szyjki macicy.
Z czym to się wiążę?
– W pewnym momencie uzmysłowiliśmy sobie tzw. teorię wirusową. Wirus brodawczaka ludzkiego tzw. HPV – Human Papilloma Virus - zapoczątkowuje proces rozwoju nowotworu. Nie każdy, ale ten wysokoonkogenny, jest często sprawcą zmiany morfologii komórki prawidłowej na nieprawidłową. Na szczęście, kobieta ma naturalne mechanizmy obrony i naprawy swoich komórek. Z drugiej strony, nie każda ma takie mechanizmy wykształcone dostatecznie i nie każda potrafi sobie z długotrwałą infekcją wirusem Brodawczaka ludzkiego poradzić. Te pacjentki, u których znajdujemy zmiany na szyjce macicy, nie potrafią tych mechanizmów do końca wykształcić lub nie funkcjonują one prawidłowo. Czy więc powinnam się bać? I tak, i nie. Tak, bo nie wiadomo, co się stało podczas wykonywanego zabiegu. Mam na myśli, jaki był w danym momencie stan wirusologiczny koagulowanych tkanek i jaki był – być może tylko pozornie – niezmieniony nabłonek na szyjce macicy. Nie, bo jestem kobietą światłą, wykonuję badania cytologiczne raz na trzy lata i to w zupełności wystarczy, żeby czuć się bezpiecznie.
Dziękuję.
Rozmawiała Hanna Kaup
foto na głównej milionkobiet.pl
Prezydent w ministerstwie
Prezydent Gorzowa w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
- Z doświadczenia wiem, że najważniejsze są relacje bezpośrednie. Ustalenia, które zapadają wtedy ...
<czytaj dalej>Tarasy jeszcze niedostępne
Woda w Warcie opada, odsłaniają się zalane tarasy. Niestety, ze względów bezpieczeństwa, nie mogą być jeszcze udostępnione.
Zdecydowała o tym ekspertyza ...
<czytaj dalej>Apel o pomoc w sprawie odbudowy AJP
W dramatycznej dla uczelni i miasta sytuacji potrzebne jest wspólne działanie. Dlatego prezydent miasta Jacek Wójcicki apeluje o pomoc w ...
<czytaj dalej>Rozmowa z komisarzem Wojciechowskim
Komunikat w sprawie rolników.
Zgodnie z wczorajszą rozmową telefoniczną z komisarzem rolnictwa Januszem Wojciechowskim przekazuję, że na najbliższym i ostatnim w ...
<czytaj dalej>