"Czarny czwartek" w Gorzowie
Czwartkowy wieczór, 24 lutego, spędziłam w kinie Helios na przedpremierowym pokazie oczekiwanego filmu Antoniego Krauze „Czarny czwartek”.
Dyrektorka kina Monika Kowalska nie kryła, że zaprosiła nauczycieli, by przychodzili na film z młodzieżą, którą uczą, a dziennikarzy, by pisali i zachęcali wszystkich widzów do obejrzenia filmowej wersji najbliższej nam historii.
Przed projekcją, rys ekonomiczny epoki małej stabilizacji i bezpośrednie przyczyny wybuchu wydarzeń grudniowych sprzed 40 lat przypomniał Jarosław Palicki z gorzowskiego oddziału IPN:
– Błędem rządzących w tamtym czasie było inwestowanie w przemysł ciężki kosztem lekkiego – mówił. – Wyobraźmy sobie, że w dekadzie 1960-70, poziom płac robotników rósł o jeden procent rocznie, a krótko przed świętami Bożego Narodzenia władza zapowiedziała 23-procentowy wzrost cen na najpotrzebniejsze artykuły. I to jest sytuacja wyjściowa filmu. Zapowiadane podwyżki spowodowały masowe strajki w całej Polsce. A zaczęło się 15 grudnia na Wybrzeżu. Ciekawostką jest fakt, że pierwszą ofiarą tych wydarzeń był człowiek zabity przez snajpera.
Film „Czarny czwartek” dla ludzi mojego pokolenia rozpoczął się powrotem do dzieciństwa. W pierwszej scenie pokazującej polską rodzinę, która przygotowuje się do wigilijnej wieczerzy, zobaczyłam własny dom, podobne sprzęty, ludzi i siebie samą. Bo tamten przedświąteczny czas pamiętam wyjątkowo. Ojciec akurat wrócił ze Szczecina. Siedziałam przy choince, a on opowiadał mamie, że robotnicy wyszli na ulice, że płonie budynek Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, że przeciwko Polakom stanęli uzbrojeni Polacy, że na ulicach są czołgi.
Nikt wtedy o takich wydarzeniach nikogo nie informował. Poza audycjami z Radia Wolna Europa czy takimi relacjami świadków, nie można było dowiedzieć się niczego o nastrojach panujących wśród tysięcy polskich robotników i o tragedii, która rozgrywała się na ulicach innych miast.
Oficjalnie wydarzenia nazwano chuligańskimi ekscesami, a manifestantów – bandytami wrogimi socjalistycznemu ustrojowi.
To był czarny czas. Mnie samej trudno wyobrazić sobie, co przeżywali wtedy ludzie protestujący w Szczecinie, Gdyni czy Gdańsku, jakich upokorzeń i tragedii doświadczyli ich bliscy, dlatego film, który obejrzałam, był powrotem do tej czarnej przeszłości.
Fabuła „Czarnego czwartku” rozgrywa się wokół robotniczej rodziny Drywów – Brunona i Stefanii (Michał Kowalski i Marta Honzatko) oraz trójki ich dzieci. Wbrew oczekiwaniom, on, robotnik stoczni gdyńskiej, nie strajkuje, a gdy wybuchają zamieszki, zostaje w domu.
Druga część filmu to rekonstrukcja walk, do jakich doszło w Gdyni 17 grudnia 1970. To obraz masakry, na którą przyzwolili towarzysze.
Ich także ukazuje reżyser. W kolejnym planie filmu obserwujemy więc ówczesną władzę z Władysławem Gomułką (Wojciech Pszoniak) czy Zenonem Kliszką (Piotr Fronczewski), którzy w czasie partyjnej nasiadówki decydują, że „z kontrrewolucją się nie dyskutuje, do kontrrewolucji się strzela”.
Nie chcę w żaden sposób oceniać filmu, którego nie potrafię przyjąć na zasadzie fabularyzowanej fikcji. Nie wiem, czy miałabym siłę obejrzeć go jeszcze raz. Po wczorajszej projekcji długo nikt nie ruszał się z miejsc. Chyba po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna.
Uważam, że film trzeba obejrzeć. Ale jeśli w kinach ma pojawić się młodzież, nauczyciele muszą ją do tego przygotować. To może być nie tylko doskonała lekcja historii czy patriotyzmu, ale przede wszystkim refleksji nad tym, co w życiu ważne, i wrażliwości.
Hanna Kaup
25 lutego 2011 13:56, admin ego
Dodaj komentarz:
Oni tu zostają
„Zostaję!” to hasło nowej kampanii promującej Gorzów, która ma zwrócić uwagę na zalety naszego miasta, dzięki którym jest ono doskonałym ...
<czytaj dalej>Pielgrzymki
Tegoroczna piesza pielgrzymka powołaniowa odbędzie się w sobotę w sobotę 27 kwietnia.
Wyjście pielgrzymki na trasę z Paradyża do Rokitna nastąpi ...
<czytaj dalej>Prezydent w ministerstwie
Prezydent Gorzowa w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
- Z doświadczenia wiem, że najważniejsze są relacje bezpośrednie. Ustalenia, które zapadają wtedy ...
<czytaj dalej>Tarasy jeszcze niedostępne
Woda w Warcie opada, odsłaniają się zalane tarasy. Niestety, ze względów bezpieczeństwa, nie mogą być jeszcze udostępnione.
Zdecydowała o tym ekspertyza ...
<czytaj dalej>
Anonim_3351:
Język taki a nie inny dla podkreślenia bezsilności. Mam dokładnie takie samo zdanie. Zakleilismy się w skorupie narodowej martylologii i nie wyle
<czytaj dalej>
Anonim_3351:
Jeżeli zapotrzebowanie na takie odruchy "narodowościowe" rośnie, znaczy że w społeczeństwie coś się psuje. Staje się sfrustrowane,
<czytaj dalej>
Anonim_3351:
Gumofilce na traktory i do Warszawy. Żoliborz wam pomoże.
<czytaj dalej>
Anonim_5511:
ktos kto ten artykuł nadyrdymał nie rozumie tekstu pisanego
tam nie ma nic rasistowskiego
tylko dobitnie podkreslona prawda
<czytaj dalej>
Anonim_5511:
kończyłem technikum wieczorowe i miałem "trochę" okrojony program
jednego tygodnia na drugi polonistka zadawała lalke do przeczyta
<czytaj dalej>