Kolejną Twarzą Lubuskiej Niepełnosprawności w kampanii informacyjno-promocyjnej "Możemy, bo chcemy, czyli niepełnosprawni o niepełnosprawnych" jest Krzysztof Wieczorek z Wężysk niedaleko Krosna Odrzańskiego.
Z wykształcenia jest technikiem handlowcem. Szkołę ukończył w 2005 r. i nie miał specjalnych planów na siebie, więc wyjechał do Francji. – Pracowałem na plantacjach niedaleko Marsylii. Było nas ok. 40 osób. Sami mężczyźni. Poznałem tam Polaka. Był jak Jean Claud van Damme. Namówił mnie na udział w szkoleniu do Legii Cudzoziemskiej. Wytrzymałem trzy i pół miesiąca i zrezygnowałem, bo trzeba było podpisać kontrakt na sześć miesięcy, a potem na pięć lat – opowiada Krzysztof Wieczorek.
Doświadczenie z Legią Cudzoziemską to był czysty przypadek. – Uciekałem przed samym sobą. Nie wiedziałem, co chcę robić. Sądziłem, że dobrze byłoby przeżyć przygodę. Ale nie wiedziałem też o mojej schizofrenii - dodaje.
Wkrótce Francję zamienił na Anglię. Rozpoczął pracę na lotnisku Heatrow. Był cleanerem na piątym terminalu. – Pracowałem trzy kondygnacje pod ziemią. Ocieplałem też rury watą szklaną. Wytrzymałem pół roku. I tam też poznałem Polaka. Dostałem lepiej płatną pracę na ulicy. Firmę prowadziła jakaś rosyjska agencja. Po około czterech miesiącach zrezygnowałem. Zaczęła siadać mi psychika. Może też dlatego, że odstawiłem leki na epilepsję – wspomina.
Kiedy Krzysztof Wieczorek miał 15-16 lat, na lekcji wychowania fizycznego stał na bramce. Został uderzony piłką. – Pani do mnie krzyczała, a ja się zawiesiłem – mówi. – Później w Nowej Soli stwierdzono u mnie tę chorobę.
Taka diagnoza, którą usłyszał Krzysztof, oznacza życie według konkretnych reguł. Nie można trenować zbyt wysiłkowo i trzeba unikać używek. – Ja kontroluję te ataki, dużo czytam, jak sobie z epilepsją radzić. Chodzę do psychiatry, jestem pod stałą kontrolą lekarza rodzinnego i neurologa. Ale pamiętam, że kiedyś, jak byłem na imprezie w Zielonej Górze, spałem tylko trzy godziny, to organizm zareagował. Innym razem ćwiczyłem na siłowni i spadła na mnie sztanga. Oczywiście, źle na mnie działają nerwy – wyjaśnia.
Krzysztof znalazł sens i cel w życiu. Jest nim taniec. Konkretnie break dance. – To jest dla mnie satysfakcja i życie. Taniec pozwala się podnosić, a to co wydaje się nieosiągalne, może być osiągalne – podkreśla. – Mam za sobą pięć lat treningu. To był okres prób i błędów.
Marzeniem Krzysztofa jest zatańczyć z 50 Centem. – Co tydzień z kolegą z Krosna Odrzańskiego piszemy maile do agentki rapera. Chciałabym odbyć z 50 Centem takie tournee. Wierzę, że to się kiedyś uda, bo wszystko można zrobić, jak się chce. Trzeba tylko słuchać własnego ja.
Cdn.
Tekst i foto Hanna Kaup
Projekt otrzymał dofinansowanie ze środków PFRON przy wsparciu Województwa Lubuskiego – Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej w Zielonej Górze i jest realizowany przez Fundację Ad Rem oraz portal prasowy www.egorzowska.pl od lipca do grudnia 2015 r.
« | kwiecień 2024 | » | ||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 |
8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 |